Świat zrobił postępy od czasów, gdy w starożytnym Rzymie publiczność przesądzała o ułaskawieniu bądź skazaniu gladiatora, głosując kciukiem zwróconym w górę lub w dół. Teraz o losie skazańca decyduje się SMS-ami. Po raz pierwszy w Celi 7 znalazła się nastolatka posądzona o zamordowanie celebryty Jacksona Paige’a. Dziewczyna przyznała się do winy, ale czy to ona pociągnęła za spust? A może czasami rzeczywistość bywa bardziej skomplikowana, niż obrazy, którymi karmią nas media?
Martha zostaje zatrzymana przez policję – w dłoni ma broń i wykrzykuje, że zabiła uwielbianego przez tłumy celebrytę. Dziewczyna zostaje osadzona w więzieniu, a o jej losie zdecyduje społeczeństwo. Nowy system sprawiedliwości pozwala ludziom oddawać głosy za karą śmierci bądź przeciw niej. Telewizyjny show przez cały czas przekazuje widzom informacje na temat osadzonej, dając im możliwość zdecydowania o jej losie. Czy Martha naprawdę to zrobiła?
(...)Czy zemściła się na człowieku, który według niej odpowiedzialny jest za śmierć jej matki? Cela 7 Kerry Drewery to powieść młodzieżowa, w której do głosu dochodzi zarówno trzecioosobowy narrator, jak i pierwszoosobowy w postaci Marthy. Ten pierwszy relacjonuje wydarzenia, których bohaterami są inne osoby. Dodatkowo mamy jeszcze rozdziały, w których pokazany jest program telewizyjny – zapis wygląda jak scenariusz. Mamy podział na role, informacje poboczne, jest wprowadzenie i szczegółowe dane na temat tego, co właśnie pokazuje się na ekranie. Nie ma jednego tematu wiodącego w tej powieści. Po pierwsze poznajemy lepiej Marthę i jej historię, przeszłość, co ma duże znaczenie dla fabuły. To dziewczyna, która jest zupełnie inna od tego, jak kreują ją w mediach, warto poznać jej wspomnienia i spojrzeć na całą sprawę jej oczami. Po drugie dostajemy informacje na temat zbrodni, którą popełniła. Coś w rodzaju śledztwa na własną rękę prowadzi Eve – sprawdza, gdzie doszło do morderstwa, rozmawia z ludźmi i chce pomóc Marcie, bo nie wierzy w jej winę. Sprawa Marthy od początku jest przesądzona – dziewczyna przyznaje się do winy, nienawidzi jej społeczeństwo, które kochało jej ofiarę, na dodatek przedstawia się ją w dość nieprzychylny sposób. Czy taka jest jednak prawda? Czy nastolatka mogła zamordować z zimną krwią mężczyznę? I dlaczego się przyznaje, skoro wie, co ją czeka? I chyba najważniejsze – temat nowego systemu sprawiedliwości. W czasie, gdy żyje Martha, nie ma już sądów. By wyeliminować zbrodnie i możliwość wychodzenia na wolność złoczyńców, oddaje się ich los w ręce ogółu. Przez siedem dni więzień zmienia cele – każda z nich ma w jakiś sposób sprawić, że będzie mu nieprzyjemnie – a w tym czasie na zewnątrz trwa program telewizyjny, który przekazuje informacje na temat osadzonego. Zazwyczaj są one zmanipulowane i przeinaczone, a prezenterzy i widzowie wcale nie zachowują się, jakby chodziło o możliwość wyboru między życiem a śmiercią danej osoby. Robią z tego widowisko, uśmiechają się, są do bólu absurdalni w swoim zachowaniu. Bardziej przypomina to telewizję śniadaniową niż program dotyczący sprawiedliwości. Sam system zakłada, że każdy może wysyłać sms bądź dzwonić nieograniczoną liczbę razy, głosując za śmiercią lub przeciw niej. Tak naprawdę jednak społeczeństwo podzielone jest na bardzo bogatych osobników i skrajną biedotę, dlatego tylko ci pierwsi decydują o losie osadzonego. Książka pokazuje jedną bardzo ważną rzecz – potęgę telewizji. Już teraz wierzymy mediom – często bezgranicznie – i jesteśmy przez nie ogłupiani, manipulują nami. W powieści zostało to jeszcze wyolbrzymione. Widzowie mogą decydować o tym, czy ktoś umrze. To dla nich forma rozrywki. Wizja ta jest przerażająca, ale wcale nie niemożliwa. I chyba właśnie to jest tak bardzo zaskakujące – gdy zdamy sobie sprawę, że nie mamy problemu z wyobrażeniem sobie takiej sytuacji. Cela 7 to niezła literatura dla młodzieży. Może akcja nie gna w niej na łeb, na szyję, ale jest to wciągająca powieść, z ciekawą fabułą, oryginalnym pomysłem i niebanalnym wykonaniem. Do tego zakończenie sprawia, że od razu chcemy sięgnąć po kolejny tom. Nie mogę się doczekać, aż dowiem się, co stało się dalej. Polecam, jeśli lubicie książki młodzieżowe, których akcja umieszczona jest w niedalekiej przyszłości, a której wizja może przerazić.
Zamordowano uwielbianego celebrytę, multimilionera oraz działacza charytatywnego Jacksona Paige'a. Na miejscu zbrodni zastano szesnastoletnią Marthę Honeydew. W ręce miała broń, z której strzelano do ofiary. Nastolatka przyznaje się do winy, zostaje aresztowana i osadzona w celi śmierci. W świecie wykreowanym przez autorkę nie ma sądów. Standardowy wymiar sprawiedliwości został zastąpiony telewizyjnym show, w którym to widzowie,
(...)a wiec obywatele decydują o losie osadzonych w celi śmierci. Można dzwonić, albo wysłać sms-a o treści ŚMIERĆ lub ŻYCIE. Sprawiedliwość w rękach ludu. Niestety nie wszystko jest takie piękne i prawdziwe, jak się wydaje. O losie oskarżonych decydują tylko ci, którzy mają pieniądze, gdyż połączenie oraz sms, nie jest taki tani. Sprawa Marthy jest precedensowa, gdyż w historii ówczesnego systemu sprawiedliwości nigdy do celi śmierci nie trafiła nastolatka. Reality TV kreuje ją jako nastoletnią morderczynię, która wychowywana była przez matkę prostytutkę, jednocześnie sugerując, że nic dobrego z niej nie mogło wyrosnąć skoro nie miała odpowiedniego wzorca do naśladowania. Wszystko przedstawione tak, żeby pokazać nastolatkę w jak najgorszym świetle. Martha codziennie zmienia cele. Za każdym razem jest coraz to gorsza. Siedem cel - siedem dni oczekiwania na wyrok ludu. Nastolatka uparcie twierdzi, że to ona pociągnęła za spust, a media nie próbują dociec prawdy. Skoro się przyznała to musi być winna czyż nie? Po co komu motyw, dowody, śledztwo? Przyznała się to znaczy, że jest winna. Jej najbliżsi starają się ją wyciągnąć z celi śmierci sabotując reality . Książką nie jest przedstawiona tylko z perspektywy Marthy. Jej punkt widzenia przeplata się z rozdziałami, w których narratorem jest Eve, Isaac, Cicero oraz telewizyjne show. Czas biegnie, jak szalony. Z dnia na dzień poplecznicy Marthy odkrywają coraz to nowe fakty, które starają się przekazać publiczności. Niestety włodarze show skutecznie starają się im to utrudnić. Oni jednak się nie poddają i walczą dalej. Zawsze jest jakiś sposób na ujawnienie prawdy. W książce światem rządzą media. Kreują one opinię, czy oskarżony jest winny, czy też nie. Sprzedają transmisje z egzekucji, jak świeże bułeczki, a ludzie biją się o pierwsze miejsca w sali egzekucyjnej. Śmierć i wykonywanie wyroków stało się masową rozrywką mającą niewiele wspólnego ze sprawiedliwością. Cela 7 to powieść dystopijna. Świat w niej przedstawiony jest zepsuty i skrajnie podzielony. Wprowadzono chory system, który podoba się większości. Najbiedniejsza mniejszość nie ma prawa głosu i jest pomijana. Opinię kreuje telewizja. To ona jest wyrocznią. W naszych czasach niestety zaczyna być już trochę podobnie. No bo czyż nie raz słyszeliście, ze skoro powiedzieli/pokazali to w telewizji to musi być prawdziwe? No właśnie. Jest to przerażająca wizja dokąd świat może zmierzać i jak skończyć. Bohaterowie książki nie są wybitnie ciekawi oraz wyraziści. Martha, która w imię na początku tylko sobie znanych powodów bierze winę na siebie. Isaac za wszelką cenę starający się dowieść prawdy i uratować ukochaną, pomimo tego, że ostatecznie wychowali się w dwóch różnych światach. Eve obrońca, która na jednej z takich egzekucji straciła męża. Cicero były sędzia, który pragnie, by powrócił dawny ład. Zakazana nastoletnia miłość, coś przewidywalnego. W wielu dystopijnych książkach ten wątek się pojawia. Akcja jest dynamiczna choć nie porywająca. Nie miałam takiego momentu, w którym nie mogła się wprost oderwać od książki. Raczej bez żadnych problemów mogłam ją odłożyć. Fabuła jest ciekawa choć wydaje mi się, że można było lepiej wykorzystać temat. Czegoś brakuje w tej książce. Może bardziej wyrazistych bohaterów, większych zwrotów akcji, a z pewnością lepiej wykorzystanego pomysłu. Czuję niedosyt po tej książce. Owszem czytało mi się ja przyjemnie, lecz na długo w mojej pamięci nie zapadnie. Przez książkę przemknie się w dwie, trzy godziny, gdyż język jest prosty, fabuła nie wymaga specjalnego skupienia. Pomimo mankamentów, które przedstawiłam, chyba sięgnę po kolejną część, żeby dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się losy bohaterów choć nie chwycę za nią od razu po skończeniu tej części.
Wciągająca, przeczytałam w 2 dni, nie mogłam się oderwać. Poza tym niezłe emocje i napięcie. Polecam, warto przeczytać wszystkie trzy tomy.
Pozycja została dodana do koszyka.
Jeśli nie wiesz, do czego służy koszyk, kliknij tutaj, aby poznać szczegóły.
Nie pokazuj tego więcej
SOWA OPAC :: wersja 6.4.0 (2024-10-16)
Oprogramowanie dostarczone przez SOKRATES-software.
Wszelkie uwagi dotyczące oprogramowania prosimy zgłaszać w bibliotece.
Cela 7 Kerry Drewery to powieść młodzieżowa, w której do głosu dochodzi zarówno trzecioosobowy narrator, jak i pierwszoosobowy w postaci Marthy. Ten pierwszy relacjonuje wydarzenia, których bohaterami są inne osoby. Dodatkowo mamy jeszcze rozdziały, w których pokazany jest program telewizyjny – zapis wygląda jak scenariusz. Mamy podział na role, informacje poboczne, jest wprowadzenie i szczegółowe dane na temat tego, co właśnie pokazuje się na ekranie.
Nie ma jednego tematu wiodącego w tej powieści. Po pierwsze poznajemy lepiej Marthę i jej historię, przeszłość, co ma duże znaczenie dla fabuły. To dziewczyna, która jest zupełnie inna od tego, jak kreują ją w mediach, warto poznać jej wspomnienia i spojrzeć na całą sprawę jej oczami. Po drugie dostajemy informacje na temat zbrodni, którą popełniła. Coś w rodzaju śledztwa na własną rękę prowadzi Eve – sprawdza, gdzie doszło do morderstwa, rozmawia z ludźmi i chce pomóc Marcie, bo nie wierzy w jej winę. Sprawa Marthy od początku jest przesądzona – dziewczyna przyznaje się do winy, nienawidzi jej społeczeństwo, które kochało jej ofiarę, na dodatek przedstawia się ją w dość nieprzychylny sposób. Czy taka jest jednak prawda? Czy nastolatka mogła zamordować z zimną krwią mężczyznę? I dlaczego się przyznaje, skoro wie, co ją czeka?
I chyba najważniejsze – temat nowego systemu sprawiedliwości. W czasie, gdy żyje Martha, nie ma już sądów. By wyeliminować zbrodnie i możliwość wychodzenia na wolność złoczyńców, oddaje się ich los w ręce ogółu. Przez siedem dni więzień zmienia cele – każda z nich ma w jakiś sposób sprawić, że będzie mu nieprzyjemnie – a w tym czasie na zewnątrz trwa program telewizyjny, który przekazuje informacje na temat osadzonego. Zazwyczaj są one zmanipulowane i przeinaczone, a prezenterzy i widzowie wcale nie zachowują się, jakby chodziło o możliwość wyboru między życiem a śmiercią danej osoby. Robią z tego widowisko, uśmiechają się, są do bólu absurdalni w swoim zachowaniu. Bardziej przypomina to telewizję śniadaniową niż program dotyczący sprawiedliwości. Sam system zakłada, że każdy może wysyłać sms bądź dzwonić nieograniczoną liczbę razy, głosując za śmiercią lub przeciw niej. Tak naprawdę jednak społeczeństwo podzielone jest na bardzo bogatych osobników i skrajną biedotę, dlatego tylko ci pierwsi decydują o losie osadzonego.
Książka pokazuje jedną bardzo ważną rzecz – potęgę telewizji. Już teraz wierzymy mediom – często bezgranicznie – i jesteśmy przez nie ogłupiani, manipulują nami. W powieści zostało to jeszcze wyolbrzymione. Widzowie mogą decydować o tym, czy ktoś umrze. To dla nich forma rozrywki. Wizja ta jest przerażająca, ale wcale nie niemożliwa. I chyba właśnie to jest tak bardzo zaskakujące – gdy zdamy sobie sprawę, że nie mamy problemu z wyobrażeniem sobie takiej sytuacji.
Cela 7 to niezła literatura dla młodzieży. Może akcja nie gna w niej na łeb, na szyję, ale jest to wciągająca powieść, z ciekawą fabułą, oryginalnym pomysłem i niebanalnym wykonaniem. Do tego zakończenie sprawia, że od razu chcemy sięgnąć po kolejny tom. Nie mogę się doczekać, aż dowiem się, co stało się dalej. Polecam, jeśli lubicie książki młodzieżowe, których akcja umieszczona jest w niedalekiej przyszłości, a której wizja może przerazić.
W świecie wykreowanym przez autorkę nie ma sądów. Standardowy wymiar sprawiedliwości został zastąpiony telewizyjnym show, w którym to widzowie, (...) a wiec obywatele decydują o losie osadzonych w celi śmierci. Można dzwonić, albo wysłać sms-a o treści ŚMIERĆ lub ŻYCIE.
Sprawiedliwość w rękach ludu. Niestety nie wszystko jest takie piękne i prawdziwe, jak się wydaje. O losie oskarżonych decydują tylko ci, którzy mają pieniądze, gdyż połączenie oraz sms, nie jest taki tani.
Sprawa Marthy jest precedensowa, gdyż w historii ówczesnego systemu sprawiedliwości nigdy do celi śmierci nie trafiła nastolatka.
Reality TV kreuje ją jako nastoletnią morderczynię, która wychowywana była przez matkę prostytutkę, jednocześnie sugerując, że nic dobrego z niej nie mogło wyrosnąć skoro nie miała odpowiedniego wzorca do naśladowania. Wszystko przedstawione tak, żeby pokazać nastolatkę w jak najgorszym świetle.
Martha codziennie zmienia cele. Za każdym razem jest coraz to gorsza. Siedem cel - siedem dni oczekiwania na wyrok ludu.
Nastolatka uparcie twierdzi, że to ona pociągnęła za spust, a media nie próbują dociec prawdy. Skoro się przyznała to musi być winna czyż nie? Po co komu motyw, dowody, śledztwo? Przyznała się to znaczy, że jest winna.
Jej najbliżsi starają się ją wyciągnąć z celi śmierci sabotując reality .
Książką nie jest przedstawiona tylko z perspektywy Marthy. Jej punkt widzenia przeplata się z rozdziałami, w których narratorem jest Eve, Isaac, Cicero oraz telewizyjne show.
Czas biegnie, jak szalony. Z dnia na dzień poplecznicy Marthy odkrywają coraz to nowe fakty, które starają się przekazać publiczności. Niestety włodarze show skutecznie starają się im to utrudnić. Oni jednak się nie poddają i walczą dalej. Zawsze jest jakiś sposób na ujawnienie prawdy.
W książce światem rządzą media. Kreują one opinię, czy oskarżony jest winny, czy też nie. Sprzedają transmisje z egzekucji, jak świeże bułeczki, a ludzie biją się o pierwsze miejsca w sali egzekucyjnej.
Śmierć i wykonywanie wyroków stało się masową rozrywką mającą niewiele wspólnego ze sprawiedliwością.
Cela 7 to powieść dystopijna. Świat w niej przedstawiony jest zepsuty i skrajnie podzielony. Wprowadzono chory system, który podoba się większości. Najbiedniejsza mniejszość nie ma prawa głosu i jest pomijana. Opinię kreuje telewizja. To ona jest wyrocznią.
W naszych czasach niestety zaczyna być już trochę podobnie. No bo czyż nie raz słyszeliście, ze skoro powiedzieli/pokazali to w telewizji to musi być prawdziwe? No właśnie.
Jest to przerażająca wizja dokąd świat może zmierzać i jak skończyć.
Bohaterowie książki nie są wybitnie ciekawi oraz wyraziści. Martha, która w imię na początku tylko sobie znanych powodów bierze winę na siebie. Isaac za wszelką cenę starający się dowieść prawdy i uratować ukochaną, pomimo tego, że ostatecznie wychowali się w dwóch różnych światach. Eve obrońca, która na jednej z takich egzekucji straciła męża. Cicero były sędzia, który pragnie, by powrócił dawny ład.
Zakazana nastoletnia miłość, coś przewidywalnego. W wielu dystopijnych książkach ten wątek się pojawia.
Akcja jest dynamiczna choć nie porywająca. Nie miałam takiego momentu, w którym nie mogła się wprost oderwać od książki. Raczej bez żadnych problemów mogłam ją odłożyć.
Fabuła jest ciekawa choć wydaje mi się, że można było lepiej wykorzystać temat. Czegoś brakuje w tej książce.
Może bardziej wyrazistych bohaterów, większych zwrotów akcji, a z pewnością lepiej wykorzystanego pomysłu. Czuję niedosyt po tej książce.
Owszem czytało mi się ja przyjemnie, lecz na długo w mojej pamięci nie zapadnie. Przez książkę przemknie się w dwie, trzy godziny, gdyż język jest prosty, fabuła nie wymaga specjalnego skupienia.
Pomimo mankamentów, które przedstawiłam, chyba sięgnę po kolejną część, żeby dowiedzieć się, jak dalej potoczyły się losy bohaterów choć nie chwycę za nią od razu po skończeniu tej części.